Argentyńska yerba mate Cruz de Malta o smaku pomarańczy
Jakby tu zacząć? Chyba już ostatnim rzutem jest możliwość przetestować smakową Cruz De Malte Naranja, ponieważ producent Molinos Rio de Plata odpowiedzialny także za produkcję Noblezy Gaucha, zrezygnował ze smaków limon oraz naranja.
Także jeśli macie chrapkę na te smaki to jest to ostatni dzwonek(chyba, że już się wyprzedały), nawet jeśli kiedyś wrócą ponownie, to pewnie w całkiem innej wersji, ale na razie bym na to nie liczył. Skupmy się zatem przez chwilę na opakowaniu, aczkolwiek jeśli czytaliście o wersji limon lub piliście ją, to nie ma tutaj znacznych zmian poza kolorami opakowania i owocem na froncie oraz tyle, bo oba opakowania przedstawiają to samo. Brak tutaj tabeli z wartościami odżywczymi, jest krótka notka producenta o jego doświadczeniu, a także propozycja przygotowania yerba mate.
Jest to wersja aromatyzowana, z adnotacją „libre de gluten”, występuje jedynie w paczkach po 500 gramów. Co ciekawe, jest dostępna u nas z małą przerwą, ale suma summarum niezbyt długo. Otwieram paczkę i wtykam nos.
Pierwsze wrażenie niezbyt ciekawe, ponieważ już bez przytykania nosa do paczki czuć słodki zapach pomarańczy, bardziej cukierkowy niż naturalny. Po chwili jak się ulotni, czuć zapach yerby, ale w przeciwieństwie do limon, aromat jest u mnie znacznie mocniejszy, trudno coś spoza niego wyłuskać. Pachnie lekko suszem takim klasycznym, ale nie jest łatwo się na tym skupić.
Po zalaniu zapach niespecjalnie ulega znacznej zmianie, zapach pomarańczy staje się nieco przyjemniejszy jednak nadal słodki, nie wiem czy to zwiastuje złe rzeczy, ale tak może być. Jeszcze chciałbym wspomnieć o suszu, który ma pocięte liście od takich drobno do średnio ciętych listków i trochę większych. Patyczki widoczne, tak samo nie brakuje pyłu, jednych i drugich jest jakby więcej niż w klasycznej CDM. Pojawiła się też jedna niemiła sprawa – w suszu był kawałek jakiegoś foliowego materiału…
Zalewam i piję, piję. Smak jest dosyć nijaki, w sensie niezbyt atrakcyjny, całe szczęście aromat nie wykręca buzi, czuć lekki smak yerby, powoli pojawia się lekko ściągające uczucie. Drugie zalanie jest nieco ciekawsze, jest lekki smak yerby, bym powiedział, że jak na wersję smakową to nie jest źle. Nie ma dużo goryczy, jest raczej lekka cierpkość i smak nieco sztucznej pomarańczy, raczej nie rozpatrywałbym jej jako choćby identycznej z naturalną, jest gorsza niż Pipore Naranja i dużo gorsza niż Sinceridad Naranja.
Dopiero po trzech niedużych zalaniach ten aromat zelżał, można powiedzieć, że stał się przyjemniejszy w odbiorze i smak pomarańczy jest odrobinę lepszy, za to smak samej yerby wydaje się jednostajny. Nic się tu więcej nie wybija poza tym co było na początku, w buzi pojawia się takie samo wrażenie jak wcześniej, lekka cierpkość na podniebieniu, a w trakcie picia równie lekka yerba wymieszana ze smakiem pomarańczy, no nic się tu takiego nie dzieje i nie ma się nad czym pochylać. Oczywiście, jak to bardzo często w przypadku yerb smakowych bywa, Wasz odbiór może być inny, jednak nie spodziewałbym się, aby zainteresowanie było znaczne.
Zatem, jeśli chcecie jeszcze przetestować tę wersję Cruz De Malty oraz smak limon, to jest to ostatni dzwonek. Początkującym może posmakować ze względu na niski profil goryczy, który pomimo, że jest wyczuwalny, to został skutecznie przykryty smakiem pomarańczy. Bardziej doświadczonym polecam tylko na własne ryzyko, a nuż widelec posmakuje.
Cruz de Malta Naranja w formie terere (yerba mate na zimno): wersja naranja na zimno oddaje smak powoli, jednak z wyczuwalną nutą owocu. Smak jest przyjemniejszy niż na ciepło i myślę, że warto ją również przetestować na zimno, może Wam lepiej posmakować.
Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)
Cena: 20–25 zł
Dostępność: opakowanie 0.5 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.
Moja ocena: 3+ (przeciętna+)
Może dobrze że znika 😉
Szkoda tylko jak ktoś lubi :<