Argentyńska yerba mate o smaku cytrusowo-mentolowym do picia na zimno (słodka)
Pipore terere listo! To odpowiedz producenta Santo Pipo na zdaje się rosnący w Argentynie trend picia yerby na zimno, a chyba także próba dotarcia do młodszych klientów. Oczywiście terere jest tam znane i pite często, jednakże są regiony, w których jest to bardzo popularne, np. na północy kraju. Trzeba walczyć o nowych klientów w trochę innym segmencie, więc oto jest nowe terere od Pipore, a konkretnie wersja Limon + Mentol.
Może kojarzycie inną wersję terere od Pipore – czysty susz, jednakże grubo cięty, m.in. aby listki dłużej oddawały smak. Ta wersja jest chyba dostępna od kilku lat, a jeśli mnie pamięć nie myli, to sam produkt może mieć i 10. Nowa wersja Pipore wg producenta była opracowywana dwa lata. Na dobrą sprawę byłaby dostępna rok wcześniej, ale coś tam im się chyba nie udało i przeczekali z tym rok. Zapewne też, żeby trafić w sezon letni, co zdecydowanie sprzyja – sami wiecie, jak dobrze jest zrobić sobie terere przy 40-stopniowym upale 🙂
Opakowanie widzicie na głównym zdjęciu. Jest mocno zielone, przyciąga wzrok i różni się od wersji terere bez dodatków – kolorem oczywiście, ale też dodaną limonką w szklance na przodzie opakowania. Znajdziecie także krótką historię terere (jest ona także na blogu w wątku o yerbie na zimno), propozycję przygotowania rozpisaną wraz z obrazkami na cały tył opakowania, logo produktu bezglutenowego oraz skład.
Zatrzymam się przy składzie na chwilę i to wygląda tak:
– yerba mate
– 1% mentol
– 1% limon.
To jest informacja z opakowania, jednakże to nie jest pełny skład tej yerby i na naklejce informacyjnej po polsku/angielsku znajdziemy pełną wersję:
– yerba mate 98%
– sacharyna 0,33%
– cyklaminian sodu 0,17%
– esencja limonki,
– esencja mięty,
– kwas cytrynowy E330,
– regulator kwasowości E279,
Także samo Pipore się za bardzo nie popisało. Zerknąłem czym jest cyklaminian, bo nie bardzo się orientowałem i jest to słodzik, słodszy od cukru ok. 30 razy. Sacharyna również jest słodzikiem. Kwas cytrynowy czy zastosowany regulator kwasowości wg moich danych są uznawane za nieszkodliwe.
Zajrzyjmy do paczki. Niuch, niuch… zapach jest intensywny, uderza mocny mentol i trzeba chwilę poczekać aż się ulotni i znowu wąchając poczujemy fajny, cytrusowo-odświeżający (mentolowy) zapach. W sumie gdyby ten mentol był trochę słabszy to pachnie całkiem fajnie. Jeśli się nastawić wyłącznie na terere, to nie czuj zagrożenia przez ten zapach 😀
Listki są grubo cięte, aczkolwiek znajdziemy tutaj cięcie nierównomierne, patyczki i pył, którego zdaje się być mniej niż w klasycznych wersjach. Co do listków, to są w kolorze takiej zgaszonej zieleni, czasem lekko żółtobrązowe i jak potrzemy w rękach, to słychać jak trzeszcza od suchości.
Oczywiście nie mogłem się powstrzymać i pierwsze picie zrobiłem na ciepło, a kolejne dopiero na zimno. Z racji, że najwięcej piję na ciepło i tak też preferuję, była to dla mnie normalna kolej rzeczy, ale spokojnie, terere też opiszę.
Po zalaniu na ciepło, o dziwo zapach zelżał i da się tu wyczuć zapach yerby, lekko zleżałych mokrych liści. Zatem zalewam!
Zalewam, zalewam i piję i kurde zapomniałem z wrażenia, że to jest słodzone i klapa. Jest słodko, niestety ja nie jestem fanem cukrzenia napojów i najzwyczajniej tego nie robię, trzeba się tego nauczyć bo wiem, że wiele osób ma z tym problemy i wręcz tego sobie nie wyobraża (herbata, kawa bez cukru), ale jest to łatwe, tylko w moim przypadku następowało gdzieś tak 2–3 większymi etapami. Nie pamiętam kolejności, ale odstawiłem napoje, przestałem słodzić herbatę, a później już samo szło. Oczywiście czasem się napiję łyka coli, nie przesadzajmy, ale herbata czy kawa z cukrem – to już nie dla mnie.
Wracając do yerby, yerba z cukrem też ble, ale nikomu i Wam nie śmiałbym tego zabronić, aczkolwiek nie jest to smaczne, ani zdrowe, a psuje tylko smak yerby i szybciej ją wypłukuje. Zatem smak Pipore terere listo! Uderza słodkością, najgorzej jest jak odstawicie na chwilę i nasiąknie. Co ciekawe, te mocne aromaty mentolu czy cytrusowy z esencji limonki i kwasu cytrynowego został znacznie zaćmiony przez słodkość. Smaku yerby właściwie nie czuć, jest posmak, czuć troszkę esencję, ale niestety te słodziki… Nic mam nic więcej do napisania w tym temacie. Nawet nie wiem czy wystawiać ocenę bo to jest inna skala, której nie potrafię ocenić, a nie chciałbym kogoś wprowadzić w błąd jeśli by się tym sugerował. Tak samo jest ze słodzonym Colonem, który ma stewię, jeszcze go nie piłem, ale ponoć słodkość przekracza nie jedną skalę 😀
Pipore terere listo! Limon + mentol na zimno to “nieco lepsza” yerba, ogólnie mam wrażenie, że ten produkt przypadnie do gustu fanom słodzenia, serio. Na zimno też czuć słodkość i nie da się od tego uciec, jednakże dodatki są bardzie wyczuwalne, jak ktoś jest przyzwyczajony do cukru to mu to bardziej wyjdzie w smaku niż w przypadku niesłodzących. Takie osoby nie mają czego szukać w słodzonych yerbach.
Także poleciłbym tę yerbe osobom słodzącym herbaty, kawy i yerbe jesli im nie będzie przeszkadzał skład. Smak yerby jest tutaj bardzo lekki, więc mam wrażenie, iż dla takich osób to może być dobry wybór, aromaty tutaj tracą na intensywności po zalaniu, więc może się spodobać. Ogólnie gdyby nie ten cukier, to mogłaby ta yerba być także dobra dla pozostałych siorbaków, którzy to sobie lubią wypić terere czy coś smakowego. Jest jak jest i jedyna szansa w zmianie podejścia Pipore. Zapomniałbym, na zimno wypłukiwała się długo, ale nadal jest bardzo słodka.
Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)
Cena: 20–25 zł
Dostępność: opakowanie 0.5 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym.
Moja ocena: