
Argentyńska organiczna yerba mate Roapipo Organica Tradicional
Yerba mate Roapipo Organica Tradicional to argentyńska yerba, która pojawia się i znika. To jest chyba już trzeci raz z tą marką, gdy można ją kupić w Polsce, a zapewne za kilka miesięcy znowu się skończy w sklepach i przez jakiś czas jej nie będzie.
Yerbatera Roapipo jest producentem odpowiedzialnym nie tylko za markę z dzisiejszej recenzji, ale również zajmuje się produkcją mniej popularnej yerby, jaką jest Sel de Acuario, również organiczna i nie tak powszechna jak wielkie marki. To chyba całkiem logiczne, trudno się przebić na takim rynku.
Roapipo jest produktem pochodzenia organicznego, jednym z certyfikatów przyznanych tej yerbie jest OIA Certyficado. Takie produkty roślinne pochodzą z miejsc, gdzie gospodarka zasobami jest racjonalna, bez wykorzystania chemicznych środków ochrony roślin. Poza tradycyjną Roapipo jest również produkowana wersja Hierbas (mięta, cedron, poleo), Fuerte oraz Suave. Wersja ziołowa ma opakowanie w kolorze żółtym, zaś dzisiejsza Tradicional i np. Suave mogą się różnić jedynie naklejką w miejscu zamknięcia opakowania.
Co do opakowania, to wg mnie pasuje do oferowanego produktu. Kojarzy mi się z tym, co dostaję, czyli organiczną yerbą. Jest to zdaje się połączenie papieru i jakiegoś wzmocnionego materiału. Otwieram paczkę i niucham 😉
Pachnie przyjemnie, klasyczny zapach suchej yerby, może się kojarzyć również z zapachem stodoły, drewna i siana znajdującego się w niej. Wrażenie jest przyjemne i zachęca do dalszych testów. Producent zdawkowo informuje, że suszy Roapipo gorącym powietrzem.
W suszu widać patyki, pył, a listki są różne od takich drobno zmielonych do średnich. Trafiają się ciemniejsze frakcje, ale kolor listków jest raczej bladozielony, widziałem kilka nieco bardziej osmolonych. Także tutaj raczej typowo dla Argentyny, ale dokładnie jest to trudno ocenić na oko. Zapach po zalaniu z jednej strony lekki, a z drugiej zawiesisty, ciekawe co dalej.
Zalewam i siorbię, pierwsze wrażenie to: ooo, ale lekkie, ciekawe, czy to już tak na stałe. Jednak po chwili czuć na podniebieniu lekką cierpkość, jest przyjemna, trochę ziemista, czego w trakcie picia nie było czuć, jadę dalej.
Dalej jest znajomo, nie czuć dymnych nut w trakcie picia, raczej taka spłaszczona yerba. Jakby to wytłumaczyć… Smak jest typowo yerbowy, jednak ma taki niski profil, nie jest mocne, nie jest też specjalnie zachwycające. Raczej przypomina coś na wzór suave. Smak na początku paczki nie wydawał mi się zbyt bogaty, dopiero po kilku razach czuć inne niuanse, zaś te z początku paczki znowu gdzieś umknęły.
Po pierwszych zalaniach smaczek robi się bardziej urozmaicony, nie jest już taki płaski. Może w trakcie picia, ale tuż po przełknięciu jest w buzi co jakiś czas coś ciekawego, lekko ściąga na podniebieniu. Miesza się tutaj lekki smak yerby, nieduża cierpkość i pojedyncze nuty wychodzące z suszu, co jest ciekawe, bo poza takim drzewnym wrażeniem poczułem jeszcze coś na wzór śliwki lub mokrego kartonu czy drzewa.
Komu mogę polecić? Wszystkim, z pewnymi zastrzeżeniami. Jest to yerba mate organiczna, sezonowana 24 miesiące, co sprzyja podbiciu smaku, jednakże jest on dosyć lekki, mocno w typie argentyńskim, więc jeśli lubicie takie rzeczy to można testować, aczkolwiek cena powyżej 50 zł za kilogramowe opakowanie tak średnio zachęca. Może się sprawdzić również wśród początkujących, ze względu na bardzo niski profil goryczy w trakcie picia. Wystarczy sypnąć mniej, dać wodę o temp ok. 65–70, wcześniej nalewając trochę takiej w okolicy 40 C i mamy fajną, naturalną, organiczną i przyjemną yerbe. Ja się do niej przekonałem bardziej gdzieś w połowie paczki, początek był taki sobie, poniżej 4, jednak teraz bym powiedział, że 4 z małym plusikiem.
Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)
Cena: 50–59zł
Dostępność: 1 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.
Moja ocena: dobra+ (4+)
Roapipo jest produkowana przez tego samego producenta co Piporé, czyli można by powiedzieć, ze jest to jakby Piporé organica. Właścicielem jest rodzina szwajcarskich emigrantów nazwiskiem Roth.
Producentem Roapipo są oni sami – Yerbatera Roapipo, firmy są tylko z tego samego miasta Santo Pipo. Pan Roth miał bardzo szerokie podejście do produkcji yerby w sposób organiczny i bardziej przyjazny dla wyjaławianej ziemi.