Argentyńska yerba mate Pampa BCP o obniżonej zawartości pyłu
Pampa BCP to yerba mate pochodząca ze znanej już w Polsce spółdzielni Monte Carlo, odpowiedzialnej m.in. za markę Aguantadora czy Sinceridad, ale także organiczną Pampę pakowaną dość podobnie.
Yerba mate Pampa BCP na początku zaskoczyła mnie tym, że jest to wersja nieorganiczna. Yerba zapakowana w podobnym stylu jak wersja organiczna, podejrzewałem, że może zaszły jakieś zmiany w pakowaniu organicznej, a tu proszę – całkiem nowa wersja. BCP to inaczej obniżona zawartość pyłu w ogólnym składzie yerba mate. W tym przypadku jest to do 10%. Zawartość pyłu nie jest zwykle chętnie podawana przez producentów, zazwyczaj unikają podawania takich informacji.
Podwójne opakowanie sugeruje nam trochę obcowanie z droższym produktem i zapewne tak producent chce forsować swój produkt, może i słusznie, jeśli jest dopracowany. Na opakowaniu, które bądź, co bądź może się podobać i przypomina taki rustykalny styl. Znajdziemy informacje z tabelą wartości odżywczych, informację, iż jest to produkt bezglutenowy (SIN T.A.C.C Pampa), sezonowany naturalnie (estacionamento natural) i oczywiście obniżona zawartość pyłu (Bajo Contenido de Polvo).
Z tyłu paczki znajdziecie obszerne informacje od producenta na temat spółdzielni Agricola mixta de Monte Carlo działającej od 1930, która zrzesza ponad 500 małych producentów. Jest informacja o odpowiedzialności społecznej, uczciwych płatnościach itd. Taki tekst mocno producencki, aczkolwiek bardzo rozbudowany. Wspomina się także o naturalności produktu, jakości od rośliny do pakowania, no i pracy drobnych rolników.
Tak jak w przypadku wersji organicznej, tak i tutaj w kartoniku znajdziemy właściwą paczkę z yerbą, jednak w wersji organicznej jest to paczka papierowa, tutaj zaś papierowa laminowana, coś jak Amanda Premium, takie samo rozwiązanie. Podoba mi się system zamykania kartonika, w miejscu perforowania paczki, gdzie się ją otwiera jest dobrze zrobiony kartonowy system zamykania, drobna rzecz, ale działa.
Zapach suszu prosto z paczki jest bardzo świeży, roślinny i ma dużo nut, które można określić jako trawiaste, sianko i świeża kora z liśćmi – wiecie taka ułamana gałązka. Susz w kolorach blado zielonych, trafiają się listki żółtawe, wszystko jest raczej ładnie pocięte wraz z patyczkami. Z takich ciemnych mocno przypalonych listków, mignęły mi może ze dwa, nie należy ich mylić z takimi nieco ciemniejszymi frakcjami liścia, które się trafią zaś mocno przypalonych winno być jak najmniej, najlepiej w ogóle. Ilość pyłu jest niska.
Susz po zalaniu nabiera takiego warzywnego zapachu i przypomina mi mokrą, świeżą korę od tego drugiej wewnętrznej strony. Całość tych wrażeń zwiastuje dużą dozę świeżości podczas picia, zatem do dzieła.
Pierwsze zalanie jest bardzo ciekawe, aczkolwiek miałem w trakcie jego picia obawy, czy aby nie będzie to nijakie. Zaczynając od początku, spożywanie naparu jest bardzo lekkie i przyjemne, brak tu dymnych i mocno goryczkowych nut. Pojawia się lekka cierpkość na języku, ale to nawet taka pożądana i nie powinna być niepokojąca dla początkujących.
Sam napar zaś jest dość mocno w świeżym i zielonym klimacie, mocne nuty trawiaste zniknęły, zostały za to takie lżejsze, będące naturalnym smakiem yerby, takim czystym i bez dymu. Dalej mam wrażenie takiej warzywności, dość spokojnej, w pozytywnym znaczeniu, może pojawiać się lekka kwasowość, naturalna. Świeży smak sprawia wrażenie również dość świeżego suszu, duży wpływ ma styl suszenia, czyli po wstępnym przepuszczeniu świeżych liści przez ogień, jest on suszony gorącym powietrzem na specjalnych taśmach. Nie bez znaczenia będzie tu także czas sezonowania, który wydaje mi się być raczej z tych krótszych niż dłuższych.
Wracając do smaku, w tej roślinności czuć nieco korzenno-ziemiste smaki, ale nie jak w yerbach dymionych, choćby paragwajkach. To taki inny smak, który może Wam się kojarzyć z warzywniakiem czy ściętym zbożem 🙂 Podsumowując, dobra yerbka, na początku paczki szczególnie świeża, z czasem jak stoi dłużej na półce może nabrać bardziej charakterystycznego smaku, gdzie te świeże nuty powoli się ulatniają/znikają.
Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)
Cena: 22–25 zł
Dostępność: opakowanie 0.5
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.
Moja ocena: dobra+ (4+)