Taragui Citricos del Litoral
Yerba Mate Taragui Citricos del Litoral to mieszanka na bazie aromatów identycznych z naturalnymi m.in. pomarańcza, mandarynka, grejpfrut (pomelo). Jest to jedna z serii smakowych yerb producenta Las Marias, które są dostępne od kilku lat.
Pamiętam jak cała nowa seria pojawiła się w Polsce i nawet opakowania wtedy robiły dobre wrażenie, dziś wydaje mi się, że nadal wyglądają w porządku, ale już nie robią na mnie takiego wrażenia. Ceni się to, że dla każdego smaku opakowanie jest zaprojektowane nieco inaczej.
Warto nadmienić, że obecna seria „Smaki Świata” zastąpiła poprzednie smakowe wersje Taragui, w których były kawałki owoców.
Na opakowaniu yerby Taragui nie zabrakło tabeli wartości odżywczych, propozycji przygotowania yerby oraz krótkiego tekstu na odwrocie, który ma nas zachęcić do sięgnięcia właśnie po tę paczkę.
Zapach Taragui Citricos del Litoral tuż po otwarciu przypomina mi inne yerby z tej serii. Sam bazowy zapach suszu jest z jednej strony świeży, ale ma coś w sobie, co osobiście przywodzi mi skojarzenie jakby opakowanie się w środku zagazowało. Wiem, że dziwnie to brzmi, ale jeśli nie wąchaliście nigdy żadnego suszu z tej serii to tym bardziej warto, jak każdą inną paczkę. Najbliżej tego skojarzenia może być dla Was uciekające powietrze z opakowania vacuum.
Zapach ten może wynikać z mieszania suszu naturalnie leżakowanego z suszem, który jest leżakowany w przyśpieszony sposób (kiedyś już o tym pisałem). Jeśli metoda ta nadal jest stosowana, a podejrzewam, że tak, to producent może mieszać susz leżakowany powiedzmy 12 miesięcy z takim, który powstaje przez przyśpieszenie procesu leżakowania w specjalnych pomieszczeniach, gdzie wykorzystuje się dmuchawy z gorącym powietrzem. Wtedy taki susz proces leżakowania może mieć skrócony nawet do dwóch miesięcy lub krócej.
Susz jest bardzo mieszany, jest trochę regularnych listków, od klasycznych ciemno blado zielonych, po lekko brązowe, nie brakuje także patyczków i pyłu. Trafiają się czasem nasionka i przypalone listki.
Smak Taragui Citricos del Litoral:
Pora na pierwsze wrażenia w wersji na ciepło, bo tak też producent sugeruje swoim sposobem przygotowania na opakowaniu. Pierwsze siorbnięcie jest interesujące, bo smak owoców nie zalewa nas od razu ani nic nie dominuje, przynajmniej w przypadku mojej paczki. Pojawił się lekki smak cytrusów, ale zaraz uciekł i mamy klasyczny smak yerby, jest niska goryczka i ściągające taninowe uczucie na ustach, ale lekkie delikatnie odczuwalne, nie w przesadny/zbyt intensywny sposób. Yerba potrzebowała trochę czasu, aby dobrze oddać wszystkie smaki, nabrała po czasie nieco więcej goryczy, czego się nie spodziewałem, ale też zaczyna oddawać smak dodatków. Ten smak dodatków owocowych jednak wydaje mi się jakiś nijaki, z jednej strony nie przykrywa smaku yerby, a z drugiej oczekiwałbym nieco większego podbicia cytrusami. Owszem cytrusy się pojawiają, ale mają momentami tendencje do lekkiego skrętu w gorycz i kwasek razem z suszem, nie jest źle, ale nie jest to też nie wiadomo jakie uniesienie.
Powiem Wam, że to nie jest moja pierwsza paczka z tych smakowych Taragui, ale wydaje mi się jakaś mniej owocowa niż np. wersja Naranja de Oriente. W skrócie – jako yerba dla początkujących może się sprawdzić, aczkolwiek smak owoców nie jest tutaj taki całkiem zakrywający smak yerby, więc goryczka w przypadku mojej niedawno wypitej paczki pojawia się regularnie. Smak owoców wydaje się opierać głównie na aromacie mandarynki. O ile na początku może jest trochę pomarańczy i pomelo, o tyle później bardziej czuć mandarynkę albo coś, co można nazwać mixem tychże cytrusów.
Taragui Citricos del Litoral w formie terere (yerba mate na zimno):
Yerba mate na zimno w przypadku yerb argentyńskich biorąc pod uwagę ich lżejszy smak również się sprawdzi, ale nie będą te doznania tak intensywne jak np. przy zrobieniu miętowego pajarito. Zmierzam do tego, że wspominanego Taragui dobrze by było nasypać troszkę więcej a wtedy smak cytrusów będzie dobrze wyczuwalny od początku (przez dobrze mam na myśli lekki twist owocowo-yerbowy, a nie uderzenie owoców). Na początku jest to przyjemny smak, bo czuć jednak dodatki. Smak samej yerby a właściwie goryczki yerbowej jest na niskim poziomie, więc śmiało możecie kogoś poczęstować takim terere.
Po kilku zalaniach robi się już płasko, więc warto jak wspominałem albo na początku sypnąć sobie nieco więcej, albo później, to już musicie pod siebie sobie popróbować, na pewno po zalaniu warto poczekać, aż susz sobie naciągnie zimną wodą.
Wypłukiwanie: średnie (ok 0.7l)
Cena: 20–25 zł
Dostępność: opakowanie 0.5 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.
Moja ocena: dobra











© 2025 - Świat Yerby
Wszelkie prawa zastrzeżone
Akurat wszedłem na bloga przeczytać inny wpis i wskoczył ten, hehe 😀
Fajnie 🙂