Recenzja argentyńskiej yerba mate Amanda Elaborada
Co jeszcze można napisać o tej yerbie poza tym, że jest to jeden z klasyków dostępnych na rynku już kilkanaście lat i od groma osób już ją piło? Spróbuję co nieco przekazać o tej argentyńskiej marce ze znanej plantacji La Cachuera. Dla nieco mniej wtajemniczonych i dopiero rozpoczynających przygodę napiszę, że Amanda Elaborada jest flagowym produktem dla Polaków nie tylko ze względu na wiele lat obecności, ale także często wspominane korzenie marki, która produkuje Amandy. La Cachuera to firma założona przez polskich emigrantów – Szychowskich. Jan (Juan) Szychowski stworzył jedną z największych firm na świecie zajmujących się dziś yerba mate. A Amanda Elaborada jest w bardzo swojskich kolorach, czyli biało czerwona 🙂
Opakowanie z biegiem lat przechodziło pewne zmiany, ostatnie głównie związane z jego jakością. Mam na myśli opakowanie opisane jako PX4, które już na blogu pojawiało się w innych recenzjach. Jest to opakowanie składające się z czterech warstw zabezpieczających yerba mate.
Samo opakowanie nie zawiera zbyt wielu informacji. Znajdziemy tutaj propozycję przygotowania, krótką informację o zabezpieczeniu PX4 oraz znaczek certyfikacyjny IRAM – jest to argentyński instytut standaryzacji i certyfikacji, coś na kształt znanego nam ISO. Jest także mała informacja z flagą Argentyny i napisem „Producto Argentino”. Podobne oznaczenie może się teraz pojawiać na wielu argentyńskich yerbach ze względu na większy nacisk na to, aby mocniej identyfikować produkt z krajem jego pochodzenia.
Amanda Elaborada, czyli wersja z patyczkami, nie zaskakuje jeśli chodzi o ilość pyłu i patyków, można powiedzieć, że średnio i standardowo jak na Argentynę, przynajmniej wizualnie. Listki są cięte na średnio i są w kolorze bladozielonym, czasem nieco żółtym, widzę też kilka nieco spalonych. Zapach przyjemny, lekki, z wyczuwalną dymną nutą. Po zalaniu zapach jest słaby, ale nadal przyjemny.
Pierwsze zalanie nie nastraja jakoś szczególnie, wchodzi bardzo gładko, bo nie dałem mu nasiąknąć, ale już osiadła na podniebieniu fajna, lekka goryczka. Drugie zalanie już mocniejsze lecz nadal wchodzi gładko, jak dla mnie, już oswojonego ze smakami i goryczką. Amanda Elaborada jest yerbą nieco kultową, przez te wszystkie lata ona zawsze jest dostępna, z biegiem lat i większym wyborem na rynku pewnie nieco odeszła w bok, ale nadal jest jedną z tych, które warto sprawdzić.
Jest też yerbą niezbyt cierpką, ani mocno dymną. Z tym dymnym smakiem jest tutaj nieco na pograniczu – czuć, że jest, jest fajnie, no i tyle. Ma ona w sobie taki smaczek, niestety niezbyt on chce wyjść z yerby, nieco liściasty, odrobinę ziemny, ale jak się pokaże, tak zaraz znika i wielka szkoda, bo by była dużo ciekawsza w ten sposób. Smak po kilku zalaniach już znacząco znika. Dla fanów Argentyny pozycja warta spróbowania, jednak fani mocnej goryczy i dymu nie za bardzo mają tu czego szukać. Czy początkującym posmakuje? Różnie może być, bo jednak jest to smak czystej yerby, jednak pierwsze zalanie zrobione wodą o temperaturze ok. 40 stopni (a później regularnie), może znacząco pomóc przyzwyczaić się do smaku yerba mate 🙂
Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)
Cena: 20–26 zł
Dostępność: opakowanie 250 g, 0.5 kg i 1 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.
Moja ocena: dobra (4)
Polecam, bardzo dobra yerba.