Argentyńska yerba mate z dodatkiem mięty, suszona powietrzem

Kraus Silvestre, tak jak pozostałe yerby tej marki, jest suszony w technologii bezdymnej, czyli powietrzem. Kraus jest mocno kojarzony ze swoim flagowym produktem z certyfikatem organiczności Krausem Organica. W przypadku Krausa Pioniero na opakowaniu nie znajdziemy logo żadnego z certyfikatów przyznawanych za uprawy organiczne. Jednak z moich informacji wynika, że pomimo braku certyfikatu na pozostałych opakowaniach Krausa, cała plantacja jest prowadzona z ideą zrównoważonego rolnictwa. Oczywiście takie informacje również znajdują się na opakowaniu, gdzie producent informuje, że nie używa pestycydów czy herbicydów i wyznaje zasadę „naturalne jest lepsze”.

Kraus Silvestre tyl

Skupiając się jeszcze chwilę na producentach i przy okazji na opakowaniu, dowiecie się, że producent Krausa stosując się do wspomnianej wcześniej idei, również zalesia tereny, a nie tylko je wyjaławia pod uprawy, co jest coraz częstsze w tych rejonach. Kraus pochodzi z prowincji Misiones w kolonii Santo Domingo Savio i San Ignacio.

Samo opakowanie nie odbiega swoim wzornictwem od całej linii marki Kraus. Mamy znane logo wraz z konikiem polnym. Otwierając opakowanie można wyczuć zapach mięty, kojarzącej mi się z nasza suszoną miętą pieprzową. Sam zapach yerby jest ledwo wyczuwalny lub w ogóle się nie pojawia, tylko lekka mięta.

Susz jak zobaczycie na zdjęciu to drobno zmielone listki i patyczki. Co do ilości pyłu to sam nie wiem, wydaje mi się, że jest go tutaj troszkę więcej niż zazwyczaj w argentyńskich suszach.

Kraus Silvestre susz

Zapach tuż po zalaniu jest słaby, lekko miętowy, słabo czuć yerbę. Spodziewałem się, że któryś z zapachów zacznie dominować, ale nic takiego nie miało miejsca.

Przejdźmy do kwestii smaku Krausa Silvestre. Pierwsze zalanie bardzo mnie zaskoczyło, było zarazem ciekawe ze względu na smak, który przypomina piernika jak i na dziwny posmak, który aktualnie nic konkretnego mi nie przypomina… no może jakieś kwiatki. Jak się tak zastanowię, to podobny posmak czułem dodając świeżo ususzoną miętę pieprzową do innego suszu, robiła się taka nieprzeparzona wtedy i oddawała podobne smaki. Po kilku zalaniach ten dziwny posmak oczywiście słabnie, gra gdzieś w tle i nadal mam skojarzenie z piernikiem.

Kraus Silvestre wartosci odzywcze

Skład poza suszem yerba mate: 5% mięty w trzech gatunkach (polej, pieprzowa, trzecia opisana po prostu jako mięta), cedron (werbena cytrynowa – Lipia Trójlistna) oraz aromaty. Podczas picia nie wyczuwałem cedronu, albo był tak subtelny, że go nie zarejestrowałem w swoich wrażeniach lub tworzył posmak, o którym chwile temu wspomniałem. Lekko odświeża podniebienie, nie uderza miętowym kopem, także dla fanom mięty daje raczej umiarkowane wrażenia. Oczywiście po kilku zasypaniach skojarzenie z piernikiem znika i susz raczej nie urzeka mnie smakiem. Piję, ale nie wiem czy będę wracał do niego pomimo, że
w moim przypadku nie był zły. Zwyczajnie niczym mnie nie zachwycił.

Propozycja przygotowania podana przez producenta. Od siebie dodam, żeby na początku przygody nie koniecznie stosować się do zasypywania 3/4 naczynia. To zbyt dużo, wystarczą dwie stołowe łyżki.

Polecam początkującym, którzy chętnie wypiją lekko ziołowy napar, brakuje tutaj mocnej goryczki i posmaku dymu z suszonych dymem yerb. A co z pozostałymi siorbakami? No cóż, z Krausem jest trochę tak, że jednemu czymś zalatuje a innemu smakuje normalnie, u mnie trochę zalatywało przeparzoną mięta i piernikiem, ale było w porządku, za to zero ekscesów. Nie zmienia to w ogólnym rozrachunku faktu, że trzeba przetestować, mimo wszystko jest to yerba z tych bardziej lekkich.

Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)

Cena: 23–30 zł

Dostępność: opakowanie 0.5 kg

Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.

Moja ocena: dobra= (4=)