Playdito Elaborada
Zamawiając tę yerbę miałem małe obawy, że nie będzie to nic ciekawego. Playdito jest dostępne na polskim rynku od dawna, a bardzo mało kto o niej wspomina. Czy słusznie?
Po otwarciu paczki czuć łagodny zapach yerby z dymem w tle. Wydaje się, że pierwsze siorbnięcia potwierdzają słuszność podejścia do tej yerby. Smak jest słaby i nie chce się wybić mocą, dopiero po chwili czuć na języku lekka cierpkość – nieprzesadną i łagodną. Przychodzi mi taka myśl, ze mógłbym ją pić w trakcie argentyńskiej wiosny. Bo właśnie Argentyna jest krajem pochodzenia tej yerby i takie skojarzenie przynosi na myśl.
Określiłbym ją jako łagodną, spokojną odskocznię od mocnych mate i spokojny start w świat bezsmakowych yerb. To samo dotyczy pobudzenia – ze względu na małą zawartość kofeiny nie jest mocna. W tabeli dotyczącej informacji odżywczych w 50g tej yerby widnieje informacja o zawartości kofeiny w ilości 0,3 g – więcej zobaczycie na zdjęciu.
Susz Playadito zawiera raczej średnią ilość patyków a listki są mieszane, od grubo ciętych do drobnych. Zawartość pyłu w tej yerbie jest mała, także każda bombilla powinna sobie z nią poradzić. Mogę ją polecić początkującym, którzy nie chcą pić smakowych mate i szukają w smaku stosunkowo łagodnej yerby, jednakże w tradycyjnym argentyńskim stylu.
Jeszcze do niedawna była dostępna na naszym rynku yerba mate Playadito Despalada. Jednakże na tę chwilę nie ma możliwości aby ją gdzieś dostać. Wersja recenzowana, czyli Elaborada, w ostatnich miesiącach ze względu na rosnący kurs dolara oraz prawdopodobny brak w dostawie jest coraz droższa i aktualnie słabiej dostępna niż pół roku temu.
Wypłukiwanie: średnie (ok 0.7l)
Cena: 25 – 30 zł
Dostępność: opakowanie 0.5 kg / 1 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa lekko.
Moja ocena: dobry +
Dodatkowe informację:
Playadito Elaborada to yerba leżakowana co najmniej 12 miesięcy. Obszar uprawy to północny wschód prowincji Corrientes gdzie znajduje się Colonia Liebieg. Sama prowincja widnieje na opakowaniu z wyraźnym wskazaniem gdzie dokładnie znajduje się kolonia. Producentem jest Cooperativa Agricola de la Colonia Liebig, znana argentyńska plantacja istniejąca już od 85lat.
Brzmi ciekawie, może kupię do picia wieczorem naprzemiennie z Krausem 🙂
To powinien być dobry wybór na takie popołudniowe/wieczorne siorbanie 🙂
Nie miałem jej jeszcze okazji pić, ale rzeczywiście może być ciekawa. Preferuję raczej mocniejsze yerby – zarówno pod względem pobudzenia jak i smaku, jednak ostatnio naszła mnie ochota na coś słabszego, na wieczór, a ta yerba się na to chyba nadaje 😉
Pamiętając, że lubisz ‘Paragwajki’ to faktycznie będzie bardzo łagodną odskocznią i chyba mogę polecić. Chociaż ostatni skok cenowy nie zachęca do zakupu tej marki…
Nie jest to yerba ‘bez wyrazu’,bez smaku bo smak jakiś tam ma,pamiętam że mi nie podeszedł,działanie średnie ale jest duży plus za stosunkowo gruby niezapylony susz.W sumie nie jest zła,wiadomo-jeden powie tak,drugi powie nie,spróbować można.Właśnie byłem ciekaw tej despalady,tylko nie moge nigdzie przyuważyć,teraz wiem dlaczego.Całe szczęście w pore wyczytałem w świecie yerby(taki blog),że San Remo znika z rynku i wydziobałem jeden z ostatnich kilogramów na allegro:)
Cześć Aru, dokładnie tak jest, jednemu smakuje to a drugiemu to. Ja opisuje to z mojego punktu widzenia i staram się tez ogólnie, żeby jak najwięcej osób mogło to porównać do własnych doświadczeń, ewentualnie skorzystać. A jak San Remo wg. Ciebie? 🙂
Właśnie,pije.Yerba śreniej mocy,ale ma taki fajny yerbny smak nie za gorzki nie za kwaśny nie za trawiasty,ale który niestety szybko znika gdzieś między zalaniami.Chętnie sięgam po te yerbe.