Ruvicha Chia opakowanie

Paragwajska yerba mate Ruvicha Chia z dodatkami

Ruvicha Chia to kolejna yerba mate prosto z Paragwaju, która przyciąga wzrok już samą grafiką. Obecnie mamy dostępnych 6 różnych wersji marki Ruvicha – 3 mieszanki i 3 klasyczne. Dziś na tapet biorę wersję Ruvicha Chia.

Ruvicha Chia z jednej strony wydawała mi się czymś nowym, bo jeszcze nie widziałem nic, co by zawierało Chia, a z drugiej strony jest tutaj powszechnie znana i używana mięta oraz boldo. Także nie do końca byłem w stanie określić, czy jednak coś nowego w smaku wyjdzie czy nie.

Opakowanie takie samo, jak w marce Ruvicha: najpierw mamy kartonik, a następnie worek z yerba mate. Kartonik z charakterystyczną grafiką, przód i rewers jest taki sam. Znajdziemy jeszcze informację o pochodzeniu suszu z rejonu lasów atlantyckich.

Susz raczej nikogo zaznajomionego z yerbą nie zaskoczy, jest po paragwajsku mocno zmielony, sporo pyłu i drobno pociętych listków wraz z patykami. Kolor suszu to głównie blada zieleń, czasem odcienie żółtego. Widać także drobne nasionka chia i listki boldo.

Ruvicha Chia susz

Zapach po otwarciu paczki jest specyficzny, pierwsze wrażenie to zapach maści miętowej, takie klimaty nieco apteczne, mocno zielarski, trochę yerby i chyba boldo, ale nie wiem, w każdym razie wychodzi mocno ziołowa mieszanka. Również po zalaniu zapach ten się utrzymuje, ale jest znacznie lżejszy. No to co, przechodzimy do zalewania.

Pierwsze zalanie wypite, susz jeszcze nie naciągnął dobrze wodą i również nie oddał w pełni smaku, czego efektem jest całkiem przyjemny i niezbyt mocny napar. Zalewam dalej. Dodam, że same nasionka Chia nie mają smaku, raczej przybierają smak naparu lub produktu do którego je wrzucimy, natomiast robią się galaretowate jak znane w naszym kraju siemię lniane. Ponoć dzienne spożycie Chia nie powinno wynosić więcej niż 1.5 łyżki. Myślę, że o ich ilość w tej yerbie nie ma się co martwić.

Ruvicha Chia sklad

Zalewam kolejny raz i no powiem Wam, że ten smak w ogóle się nie robi mocniejszy. Spodziewałem się większej goryczki, a ta w trakcie picia jest, ale jak na Paragwaj przyjemna i łagodna, bez powera. Dopiero po chwili pojawia się fajne, nieco ściągające uczucie w buzi. Nie jest zbyt intensywne, ale odczuwalne.

Czuć miętę, ale nie jest to bardzo intensywny smak, bardziej na zasadzie: dodajmy mięty, ale żeby było choć trochę czuć yerbę. Bo jak część z Was wie, czasem jest tej mięty strasznie dużo (albo olejków miętowych), przez co jej smak może dominować nad smakiem yerby.

Ruvicha Chia napisy

Tutaj zapewne wynika to z użycia samej suszonej mięty i to chyba w całkiem rozsądny sposób. Czuć również boldo, ale też bym nie powiedział, że jest go dużo, a przynajmniej, żeby było intensywne i bardzo mocno wyczuwalne w naparze. W połączeniu z miętą czasem w trakcie picia stwarza taki dziwny smak, nie jest to kwaśny, ale skręca w tym kierunku, na szczęście się nie wykwasiło. To połączenie przypomina mi jakaś inną yerbę, nie kropka w kropkę, ale ten smak mięty z boldo wydaje się taki znajomy.

Ruvicha Chia na ciepło to poprawna paragwajska mieszanka, smak yerby nie jest całkowicie przykryty dodatkami, co moim zdaniem jest na plus. Swój paragwajski charakter yerba ta posiada, jednak nie jakiś bardzo mocny i goryczkowy, jest dobra.

Ruvicha Chia w formie terere (yerba mate na zimno): na zimno oddaje smak dodatków, yerba nie jest ostra, a miętę czuć bardzo długo, dobrze orzeźwia.

 

Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)

Cena: 23–25 zł

Dostępność: opakowanie 250 g /0.5 kg

Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa umiarkowanie.

Moja ocena: 4 (dobra)