Argentyńska yerba mate Verdeflor Naranja
z dodatkiem mięty
Yerba mate Verdeflor Naranja to kolejna odsłona obecnie niedostępnej w polskich sklepach marki. A jest to marka młoda, bo działająca od 1982 roku. Ma całą serię ziołowo-owocowych yerb, jedną z nich (w wersji Menta) już recenzowałem. Marka pojawiła się u nas ok. trzy lata temu i już zniknęła…
Więc co się zadziało? Wydaje mi się, że poza brakiem czasu na dotarcie do szerszego grona, marka ta najzwyczajniej w świecie nie zaczęła przyciągać klientów. Osobiście sam byłem nią bardzo zaciekawiony, wielość smaków, no i sama nowość przyciągały. Jednak zająłem się innymi yerbami i o tych powoli zapominałem, a w międzyczasie docierały do mnie raczej mieszane opinie. Tak też to upłynęło, że yerb Verdeflor aktualnie nie ma na rynku, a ja mam recenzję dla Was.
Verdeflor Naranja to była jedna z tych yerb, które bardziej mnie ciekawiły od tej firmy z Argentyny. O ile ziołówki często opierają się na samych ziołach, tak owocowe już na aromatach, a nie muszę wielu czytelnikom tego przypominać, że często są to nieudane i zbyt przesycone aromatem yerby.
Opakowanie Verdeflor Naranja, tak jak i w przypadku innych wersji smakowych, jest podobne do swoich siostrzanych wersji, jednak różni się kolorami i wstawką na opakowaniu, tutaj akurat w postaci pomarańczy. Mamy krótką tabelę wartości odżywczych, informację compuesta con hierbas con Naranja. Czyli znajdziemy tutaj także… Miętę! (informacja od producenta)
Otwieram Verdeflor pomarańczową, wącham i pachnie mi siankiem, ale takim bardziej z ziołami (chyba dla królików są takie). Przypomina też nieco zapach syropu lub sklepu zielarskiego, ale nie tak w intensywny sposób, jakby się tam wszystkie zioła wysypały, tylko taki na zasadzie oparów po wejściu…
Susz raczej średnio i drobno cięty, widać trochę patyków, a pyłu nie brakuje. Czy to średnia ilość jak na Argentynę? Wydaje się, że nieco więcej. Susz wygląda na dobrze wysuszony, nieco blady, jednak blady zielony, a nie żółty, sporo tu jednak jasnych drobnych patyczków i się zlewa w oczach. Tym razem zdjęcia brak, ale zapomniałem zrobić, albo gdzieś zagineło.
Zapach po zalaniu leciutko pomarańczowy, więc zalewam i piję. Verdeflor w składzie ma miętę (zdaje się polej) i aromat pomarańczy. Pierwsze zalanie jest no, nijakie, nienasiąknięte. Robię drugie, naciąga nieco i hm, no jakieś sianko dla królika jak nic! – to jedno ze skojarzeń. Zalewam dalej i niestety nie jest lepiej, smak pomarańczy jest, ale chyba na granicy placebo, może była jakaś lekka nuta na początku, ale później nic nie czuć. Później, czyli już do końca paczki… Jeśli jest tam aromat, to jest taki no nie wiem, ulotny, w tle, słaby, brakło go na produkcji?
Sama yerba przypomina raczej ziołowy susz, o mało yerbowym smaczku. Jest, ale dla osób z dłuższym stażem będzie zdecydowanie za płytki i za słaby. Może początkującym by pasowało? Myślę, że tak, ale zbyt mało tu tej pomarańczy. Bardziej to Verdeflor jest pod fanów ziołowych yerb i niezbyt intensywnych smaków.
Verdeflor zmieniło opakowania, mam nadzieję, że również popracowali trochę nad składem, a głownie dodatkami.
Wypłukiwanie: średnie (ok. 0.7 l)
Cena: aktualnie brak
Dostępność: opakowanie 0.5 kg
Pobudzenie: zostawiam do oceny pijącym. Na mnie działa lekko.
Moja ocena: przeciętna (3+)
Sianko dla królika 🙂
To sama prawda jest :p