Świąteczny poradnik dla fanów yerba mate
Zauważyłem, że sporo osób coraz śmielej pokazuje się innym ludziom ze swoim matero i yerbą. Choć nie ma w tym nic dziwnego, to wciąż wielu z nas wstydzi się pić yerba mate np. w pracy. I wiecie co? Mnie to nie dziwi, wśród ludzi nietrudno o nieobliczalnych wesołków i zgryźliwców. Jeśli kieruje nimi zwykła ciekawość, to cieszcie się tym i objaśniajcie, nawet jeśli pytanie „a co to jest?” słyszeliście już ze 30 razy. Zawsze jest prawdopodobieństwo, że kogoś wciągniecie w temat. 🙂
Dzisiejszy wpis będzie w świątecznym (czasem szalonym) klimacie. Pewnie sporo z Was to niezłe wariaty, ale ciocie i wujkowie przy świątecznym stole potrafią z roku na rok przechodzić samych siebie 😉
Jak przetrwać z yerba mate w odwiedzinach u rodziny lub w domu wśród gości, gdzie po kolacji wjeżdża serniczek a z nim „komu zrobić kawy, a komu herbaty?”. A Ty siedzisz smutny, bo byś się yerbki z ziołami napił na objedzony pierożkami brzuszek, ale boisz się, że wyjdziesz na ekscentrycznego dziwaka, a może nawet będą mówić, że jakiś podróżnik co to hehe boso przyszedł na wigilię i się jakimiś dziwnymi ziołami opija. A Ty nawet nigdy w górach świętokrzyskich nie byłeś…
Przeczytaj zatem jak przetrwać yerbowe koszmary w czasie świat w małym poradniku:
1. „A co to jest to zioło co tam przyniosłeś?”
Klasyczne pytanie, na które zazwyczaj jesteś przygotowany, bo wiesz co pijesz 😉 Przynajmniej coś tam kojarzysz, więc jest okej. Opowiedz w dwóch zdaniach, że to yerba mate, taka roślina, która ma w sobie kofeinę i sporo witamin i minerałów. I że w Ameryce Południowej takie się pije na potęgę, zupełnie jak u nas herbatę, tylko to inna roślina i inaczej smakuje. Nie musisz podawać właściwości chemicznych, procesu produkcji, bo to za dużo jak na wstęp. Nie denerwuj się i nie poć, jakbyś miał zdawać maturę ustną z łaciny. Wspomnij, że yerby mają czasem fajne ziołowe dodatki, jak powszechnie znana mięta, co jest idealne na świąteczne podjadanie (lub przejadanie się).
2. Zaparzyłbyś tej yerba mate, ponoć to niedobre, ale ty się znasz”
Proste – nawet jak się nie znasz, to bierzesz to na klatę i mówisz, ze zrobisz bo nic w tym trudnego nie ma.
Propozycja nr 1: idziesz do kuchni, ale tak naprawdę uciekasz z domu, bo masz tylko superdymną paragwajską yerbę i będzie dramat i „FUUU, ZALAŁ POPIELNICZKĘ” lub „ohyda, muszę to przepić, szybko dajcie coś bo nie wytrzymie” i już wiesz, że liczba fanów yerba mate wzrosła o całe 0 osób.
Propozycja nr 2: walczysz i proponujesz, że zrobisz każdemu do spróbowania, ale bez całego zestawu to będzie szybciej. Bo jak sam wiesz, jeśli masz tylko mocną yerbę, to magia zestawu nie uratuje sytuacji. Jeśli masz możliwość, korzystasz z frenchpressa i robisz yerbę raczej słabą, np. z jakimś fajnym dodatkiem w postaci cytryny. Druga opcja, robisz tę yerbę na zimno również we frenchpressie lub czymś co pozwoli Ci przelać napar bez fusów. Jak goście słodzą, to możesz trochę posłodzić, daj dużo cytryny do zimnego naparu, wkrój nawet plasterki. Pamiętaj, że yerba „parzona” na zimno zawsze będzie miała łagodniejszy smak. Warto to wykorzystać.
3. „Czy wszystkie yerby są takie same? W domyśle wiesz, że chodzi o równie niedobre (mocne w smaku)”
Z racji tego, że jesteś cwanym liskiem i wiesz już, że super dymna paragwajska yerba zalana wodą o temperaturze 75 stopni Celsjusza spowoduje u rozmówców coś na wzór uszkodzenia aparatu gębowego i wywalenia jęzora na wierzch, masz w zanadrzu lekką odmianę.
I świetnie, możesz spróbować zrobić napar w większej ilości i przelać go do dzbanka lub filiżanek/szklanek, zaproponować dodanie cytryny lub cukru. Powiedz, że można dodać cukru jak się ktoś uprze, ale że łatwo się oduczyć słodzenia pijąc yerbę, ze względu na jej cierpki smak, ale dziś jest super lekka yerba i niech piją.
4. „Piłam raz yerbę smakową, była dobra i w ogóle nie smakowała jak ta yerba co pijesz”
Z racji tego, że znasz jakieś podstawy to wiesz, że to pewnie było coś mocno aromatyzowanego i według Ciebie to niesmaczne jest, albo była to jakaś „autorska” mieszanka, albo saszetki z marketu, albo nawet napój zawierający 0,06% ekstraktu z yerba mate… no niby je znasz i początkujący chwalą, ale nie jesteś przekonany czy warto wydawać na takie ***** pieniądze, tyle jest świetnych yerb przecież… I w ogóle to już jesteś w połowie elaboratu nad ilością aromatów i pyłu w yerbie, ale widzisz, że nie do końca jesteś rozumiany. Nic nie szkodzi, nie wszystko na raz.
Propozycja: Powiedz, że to zależy od tego skąd jest yerba i czy dodają aromatów. Wyjaśnij, że można również pić na zimno, jak jest za mocna na ciepło, albo sypać mniej. Powiedz, że jest bardzo dużo marek i np. początkującym poleca się takie z napisem SUAVE, czyli lekkie w smaku lub właśnie aromatyzowane i owocowe, ale później warto przetestować coś innego.
5. „Ooo mamy yerbę w szafce, zrobić ci?”
Wiadomo, że tak. Nawet jeśli będzie w formie saszetki i lekko lurowata, to poproś o zaparzenie dwóch na raz i niezalewanie wrzątkiem. Możesz to zrobić również przez ciekawość bo np. nigdy takiej nie kupisz 😀
Warto pokazać, że jest się otwartym na różne formy, a nie wyznawcą jedynego słusznego gatunku, któremu chyba postawisz ołtarzyk.
Poza tym, jeśli wujostwo nigdy nie zagłębi tematu yerby ale kupuje marketowe saszetki ze względu na Ciebie i po to, żeby móc najlepiej (w ich mniemaniu) Cię ugościć, to jest to naprawdę bardzo miłe. Nawet jeśli wg Twojego zmysłu smaku jest ohydne.
6. „Wiemy, że tak lubisz tą yerbę i kupiliśmy Ci jedną na prezent. Pani w sklepie bardzo polecała”
Ooo, yerbka mmm, akurat napiłbyś się czegoś nowego, albo czegoś klasycznego, bo przecież nawet nie zakładasz, że kupili coś, co cię nie urzeka smakiem, albo czegoś słabego. W końcu w tym sklepie to pewnie się znają. Niestety zazwyczaj się nie znają, a yerba to mieszanka dla początkujących, która sama w sobie ma baaaardzo lekki smak, w którym właściwie yerba mate nie za bardzo czuć… Nic się nie stało! Ciesz się z prezentu, doceń gest, a yerbę wykorzystasz do robienia własnych mieszanek, lub częstowania początkujących! 🙂 Najwyżej przy następnym spotkaniu wspomnisz, że zazwyczaj lubisz pić to, to i to, ale całkiem fajnie było spróbować czegoś nowego.
7. Oni nie mają tu yerba mate, jak ja przeżyję?
Normalnie 🙂 Nie każdy musi mieć, nie każdy musi lubić. Rozkładanie się ze swoim zestawem zwraca uwagę i, nie oszukujmy się, jest pewną formą manifestacji. Takie zachowanie o ile może być normalne wśród bliskich znajomych, tak nie przystoi na rodzinnych spędach i innych okazjach bardziej uroczystych/oficjalnych. Czasem lepiej sobie odpuścić, zamiast robić szopkę i prowokować babcię do wykładu na temat szkodliwości narkotyków… 🙂 Zamiast tego pozwól się ugościć tradycyjną „herbatką czy kawką”. A kiedy wrócisz do domu, yerba mate będzie smakowała jeszcze lepiej…
Tym oto wpisem chciałbym Wam, drodzy czytelnicy, obecni lub przyszli fani yerba mate, życzyć wszystkiego dobrego, dużo szczęścia i miłości oraz zdrowia. Wiadomo, że również smacznej yerby, bo kiedy staje się częścią naszej codzienności, to trudniej się bez niej obyć. Wesołych Świąt!
Kurcze Piotrek!! Jakie to fajne 🙂 Naprawdę udał Ci się ten tekst.
Rewelacja :))
Kurcze dzięki!!! Spokojnych świąt 🙂